Ciemna matka znad jeziora

lonker

W piątek 23 czerwca, Lonker See wypuściło singiel Dark Mother. Utwór ten jest zapowiedzią nadchodzącego, dwupłytowego albumu.

Zespół po znakomitym debiucie i serii świetnych koncertów nie zwalnia tempa. Ciepło przyjęty album Split Image zrobił poważne zamieszanie na gruncie krajowego offu, do tego stopnia, że podczas trasy wyczerpał się nakład. Rzadko dochodzi do takich sytuacji, gdy popyt jest większy niż podaż i łatwo zatem wysnuć wniosek, że jest to najlepszy dowód na nietuzinkowość muzyki Lonker See.

Na 22 lipca 2017 roku gdynianie planują premierę swojego nowego, dwupłytowego albumu. Jak zapowiadają – na jednym krążku mają znaleźć się nowe nagrania plus jamy z gośćmi, na drugim zaś – zapis z koncertu w Olsztynie. To dobra decyzja, żeby opublikować materiał koncertowy, bowiem dopiero podczas grania na żywo muzycy otwierają pełen wachlarz swoich możliwości. Dobrym przykładem może być ich występ podczas SpaceFestu w grudniu 2016, gdzie mimo późnej pory udało się utrzymać sporą grupę ludzi na widowni.

Słuchamy. Singiel, którym grupa zapowiada nowe wydawnictwo, wieje prawdziwą świeżością. Da się jednak odczuć w tym wielowarstwowym utworze pewne stałe elementy, które powoli stają się charakterystyczne dla zespołu. Jest trochę tradycji, szczypta innowacji i dobra dawka niebanalnej improwizacji. Ciekawe, że tym razem saksofon Tomka Gadeckiego odsunął się nieco na drugi plan, oddając pole pozostałym instrumentom.

Wstęp jest kwaśną mieszanką Jimiego Hendriksa, Sonic Youth i yassowych dźwięków a’la Miłość, Trupy tudzież Czan. Punkowe drapanie strun kostką, rzężenie, sprzęgi i buczenie z dęciakiem w tle. Kosmos. Defil Kosmos. Dalej jest już „normalniej”, bardziej w stylu Lonker See – gitara z basem i perkusją stopniowo budują muzyczną narrację, początkowo przez mantryczno-matematyczne powtórzenia, by przejść do przyjemnego, świdrującego i dość melodyjnego riffu.

Najlepiej jest jednak przy 5:30, mniej więcej w połowie kompozycji, kiedy na prowadzenie wysuwa się przestrzenny, multiplikowany wokal Asi Kucharskiej. Robi się wówczas mroczniej, bardziej chłodno, lecz to zimno jest z innej planety niż Frozen Madonny. Całości dopełnia hipnotycznie powtarzane „dark mother”, gdzie w tle słychać wariacje saksofonu. To już strych tego utworu, ale chce się schodzić na dół, żeby wracać do całości. Bo warto.

Appendix. Mówi się, że Kiev Office to grupa z morza i marzeń. Lonker See to grupa z jeziora i improwizacji. Zapowiada się bardzo interesujący album.

Marcin Wójcik